poniedziałek, 8 listopada 2010

Jan Herman. O życiu duchowym


Podczas spotkania kończącego nasze – Polskiego Forum Społecznego – obrady, największe kontrowersje wzbudziło sformułowanie „życie duchowe”, zaproponowane w deklaracji końcowej, przeznaczonej m.in. dla mediów.

Sformułowanie „życie duchowe” kojarzy się trojgu najaktywniejszym oponentom: feministce, „zielonemu” oraz wolnemu strzelcowi z kościołem i religią.

Może jestem staroświecki, ale mi akurat życie duchowe kojarzy się ze zdolnością do
tzw. „przeżywania”, z doskonaleniem własnej wrażliwości na los innych ludzi, zwierząt, roślin, naturalnego ludzkiego środowiska, grup nieludzko albo „humanitarnie” dyskryminowanych pod jakimś pretekstem, z sumieniem protestującym przeciw wszelkiej wojnie, wszelkim formom wyzysku i ucisku, ze świadomym – popartym „duchowym” rozeznaniem – konsumowaniem ludzkiego dorobku w dziedzinie sztuk wszelakich, z przyjaźnią i miłością, zdolnością do serdeczności wobec bliskich i obcych, z miłosierdziem (ojej, jakie to katolickie słowo!), z wewnętrznymi przeżyciami natury filozoficznej, egzystencjalnej, również religijnej czy prywatno - erotycznej. Kojarzy mi się też tak zupełnie przyziemnie, z dobrą książką czy filmem, z wierszem, piosenką, współczuciem z innymi w ich codziennych i niecodziennych sprawach, nawet z harcerskim ogniskiem w młodości, albo z Ryśkiem Riedlem śpiewającym list do Matki. Niedawno, w Zaduszki, przypomniałem tę i inne piosenki na swoim prywatnym blogu: Pasje-Moje.

Z doskonaleniem swojego osobistego człowieczeństwa mi się to kojarzy.

Ale osobom, które stawały przeciw temu sformułowaniu, jakoś tak w tamtej chwili kojarzyło się to ozięble tylko z religią, wyłącznie z kościołem. Do tego stopnia, że ogłaszały uparcie, z tanim żarcikiem, swoje non-possumus. Powtarzam: feministka, zielony i szukający swego miejsca na lewicy wolny strzelec!

Stawały bez gotowości do ustąpienia nie tylko wobec tekstu, ale też wobec kobiety, jednej z Postaci Lewicy, profesorki-filozofki (znającej Kanta od podszewki, czyli coś tam wiedzącej o duchowości). Nie przejęły się tym, że w końcu Maria Szyszkowska opuściła szydzących i nastawających na nią dyskutantów, przy okazji opuszczając całe zgromadzenie.

Doprawdy, wielka to Racja naszego Forum, dopuścić do takiej żenującej sceny, kiedy „wypinkowuje” się zza stołu prezydialnego Postać! No cóż – skwitowano – apodyktyczna i obrażalska! Osoby, które ewidentnie sprokurowały tę sytuację, jak gdyby nigdy nic przejęły po Pani Profesor mikrofon i szybciutko napisały, co trzeba.

Nawet jeśli jestem „w pojedynkę”, to skierowuję na tym forum do Pani Profesor swoje „przepraszam”. I nie jest to tanie „przepraszam” medialne, wyniesione do poziomu drwiny, związane z rywalizacją dwóch identycznych, choć zwalczających się ugrupowań politycznych.

Nie uzurpuję sobie prawa do występowania w niczyim imieniu, to są przeprosiny osobiste.

Jest to PRZEPRASZAM moje serdeczne, zawstydzone, przepełnione duchowym wyrzutem sumienia. Z jednoczesnym zapewnieniem, że kocham sprawców żenującej sceny miłością bliźniego, do spodu religijno-duchową. Z wiarą, taką ludzką, niekościelną, że któregoś dnia zrozumieją, co uczynili, i że już zdążyli zajrzeć choćby do Wikipedii (patrz: duchowość), aby sobie przypomnieć, co oznacza sformułowanie „życie duchowe”, jak trudne jest to słowo i jak wieloznaczne, a zarazem bogate.


Jan Herman




fot. Piotr Kawiorski (prace przy deklaracji Forum - prof. Maria Szyszkowska, Wiesława Taranowska - wiceprzewodnicząca OPZZ, Ewa Ziółkowska - organizatorka forum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz